Lewica: Potrzebna jest tarcza antykryzysowa dla transportu publicznego
Posłowie partii Razem – Paulina Matysiak i Adrian Zandberg zaapelowali o tarczę dla transportu publicznego w naszym kraju.
-„Bez interwencji rządu kryzys energetyczny dobije transport publiczny w Polsce – alarmuje posłanka Paulina Matysiak, która wystąpiła na wspólnej konferencji prasowej z członkami organizacji pozarządowych. Wtóruje jej Adrian Zandberg z partii Razem i proponuje: rząd powinien objąć tarczą transport publiczny, aby nie były likwidowane połączenia lokalne, a środki na ten cel mogą pochodzić z opodatkowania nadzwyczajnych zysków korporacji paliwowo-energetycznych.
Zagrożony cały zbiorkom
Jak podkreślili podczas konferencji prasowej w Sejmie, zagrożone są zarówno połączenia kolejowe, autobusowe między miastami czy wsiami, ale też transport zbiorowy w miastach.
-„Wiemy, że działania pomocowe ze strony rządu mogą przynieść realne efekty obniżenie inflacji. Pokazał to przykład zza naszej zachodniej granicy. Prowadzone na kilka miesięcy bilet w Niemczech przyniósł takie obniżenie inflacji – mówiła podczas konferencji prasowej w Sejmie posłanka Paulina Matysiak. Jak podkreśliła kluczem do polepszenia sytuacji transportu zbiorowego jest usprawnienie działającego już Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych, z którego jednostki samorządu terytorialnego mogą pozyskiwać dotacje na utrzymanie linii autobusowych. – Trzy propozycje na zmiany, w tym Funduszu, dotyczą przede wszystkim kosztów – poinformowała.
Zdaniem posłanki Lewicy należy zwiększyć dotychczasową stawkę dopłaty za kilometr, która dziś wynosi zaledwie 3 zł. Drugą kwestią, jeżeli chodzi o Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych, to kwestia związana z określeniem minimalnej liczby autobusów, które powinny jeździć w danym momencie. W tej chwili można zawnioskować nawet o jedno połączenie, co wcale nie przeciwdziała wykluczeniu komunikacyjnemu. Trzy, Fundusz powinien zawierać z samorządami umowy wieloletnie.
Polityczka zwróciła również uwagę, iż komunikacja zbiorowa w miastach nie może korzystać ze wsparcia Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych pomimo tego, iż mierzy się z takimi samymi problemami jak linie autobusowe na terenach wiejskich.
-„Brak kierowców, rosnące ceny energii, rosnące ceny paliwa, rosnące koszty utrzymania. Tutaj potrzebne jest celowe działanie i środki z budżetu państwa. Nie może być tak, że te koszty przerzucane są na barki pasażerów, że rosną ceny biletów za komunikację miejską – oceniła Paulina Matysiak. Jak podkreśliła przekłada się to na mniejszą liczbę połączeń, z których mogą skorzystać pasażerowie.
Komunikacja na topie
O transporcie publicznym mówił także 17 września – konferencji prasowej w Białymstoku – poseł partii Razem Adrian Zandberg.
-„Nasza propozycja i nasze stanowisko jest bardzo proste: zwiększamy pomoc dla transportu publicznego, obejmujemy transport publiczny tarczą, żeby w ten sposób złagodzić wpływ inflacji na portfele polskich rodzin, a środki na to bierzemy z opodatkowania nadzwyczajnych zysków korporacji paliwowo-energetycznych” – mówił o propozycji Zandberg.
Dodał, że chodzi o to, aby udało się uratować jak najwięcej połączeń lokalnych, regionalnych czy miejskich, by mogli z tego korzystać mieszkańcy. Dodał, że jeśli premier nie chce poprzeć propozycji Lewicy, może po prostu z niej skorzystać.
-„My się nie będziemy gniewać, bo nam nie chodzi o to, żeby tam był nasz podpis. Nam chodzi o to, aby uratować te połączenia transportu lokalnego, autobusowego, kolejowego. Nam chodzi o to, żeby ludzie mieli szanse przetrwać w miarę sensowny sposób tę zimę, która wydaje się, że będzie naprawdę ciężka” – mówił Zandberg.
Dodał, że Lewica wzywa także rząd do przeznaczenia większych niż dotąd pieniędzy na Fundusz Przewozów Autobusowych, urealnienia stawek, by pieniądze z tego funduszu rzeczywiście przyczyniały się do tego, że będzie więcej połączeń, a nie do tego, że połączenia są likwidowane.
„Wzywamy do tego, żeby tą tarczą objąć także w większym stopniu transport kolejowy. Wzywamy do tego wreszcie, żeby rząd odważnie podszedł do kwestii zdobywania środków na takie tarcze (…)Leży na stole propozycja podatku od nadzwyczajnych zysków wielkich korporacji energetycznych i paliwowych. Jest na to przyzwolenie ze strony UE, możemy to wprowadzić nie czekając zresztą na jakiekolwiek decyzje na poziomie ogólnoeuropejskim, u nas, tak jak to zrobiły to już inne kraje. To są olbrzymie, potężne pieniądze, bo te firmy w tym momencie korzystają na tym, na czym my wszyscy tracimy” – mówił Zandberg.
Działacze partii Razem ocenili, że z powodu kryzysu energetycznego problemy transportowe będą coraz większe.
„Jeżeli rząd nie wprowadzi tarczy, która ochroni transport publiczny, to duża liczba miejscowości może potracić połączenia, które dziś jeszcze istnieją. Temu należy zapobiec, temu jeszcze można zapobiec, temu trzeba zapobiec i ten projekt tarczy, którą rząd przedstawił trzeba w pilnym trybie zmodyfikować i uzupełnić o wsparcie dla transportu publicznego” – podsumował Zandberg.
Polacy chcą jeździć
Paulina Matysiak wystąpiła razem z członkami organizacji pozarządowych: Iwoną Budych, prezeską Stowarzyszenia Wykluczenie Transportowe oraz Jakubem Majewskim, prezesem Fundacji Pro Kolej. Zdaniem Jakuba Majewskiego, prezesa Fundacji Pro Kolej ostatnim elementem dobrze funkcjonującego, dobrze funkcjonującego transportu publicznego w naszym kraju jest kolej.
– Te wakacje udowodniły, że Polacy chcą jeździć tym środkiem transportu. Nawet przepełnione pociągi były na to dowodem – ocenił ekspert.
Jak podkreślił Majewski podwyżki cen energii dotkną również kolej.
– Bilety będą droższe i to nie będzie podwyżka o 20-30 procent, ale możemy się spodziewać podwyżek o połowę lub nawet podwojenia cen biletów – oświadczył. -„Stanie się tak jeżeli nie pojawi się jakaś tarcza, jakiś instrument, który zniweluje te bardzo drastyczne podwyżki kosztów energii elektrycznej w Europie Zachodniej – dodał. –„ Bez wsparcia ze strony rządu zaprzepaszczone zostaną inwestycje, które przez lata były prowadzone przy wsparciu środków z Unii Europejskiej. – Duże pieniądze, które zaangażowaliśmy w nowy tabor, dworce kolejowe, linie kolejowe będą się marnować, bo po tych torach nic nie będzie jeździło. Więc rzeczywiście potrzebna jest tutaj bardzo pilna interwencja i środki, które stanowią taką tarczę, jeśli chodzi o energię trakcyjną dla całego transportu publicznego – stwierdził Jakub Majewski.
Z kolei zjawisko wykluczenia transportowego w Polsce postępuje od lat i obejmuje coraz to nowe obszary, likwidowane są kolejne połączenia,
-„Najczęstszym problemem jest brak skomunikowania gmin ze stolicami powiatów i województw w okresie wakacyjnym. Kolejnym problemem w okresie wakacyjnym jest to, że w wielu gminach w całym kraju, kiedy to zawieszane są zajęcia ze względu na okres wakacyjny, nie funkcjonuje komunikacja, która ma charakter szkolny. Wówczas bardzo wiele gmin w naszym kraju zostaje odciętych od jakiegokolwiek transportu zbiorowego. W tym roku jest jeszcze gorzej. We wrześniu wydawałoby się, że sytuacja powróci do normalności, że te gminy w roku szkolnym otrzymają połączenia – wyliczała podczas spotkania z dziennikarzami Iwona Budych, prezeska Stowarzyszenia Wykluczenie Transportowe.
Jak podaje GUS w 2020 roku na terenie całej Polski funkcjonowało zaledwie 480 tysięcy 435 kilometrów linii regularnej komunikacji autobusowej. W porównaniu do 2014 roku, kiedy było to aż 788 tysięcy 612 kilometrów regularnej linii autobusowej.
Komentarze