Głosowanie w sprawie personalizacji

Jutro warszawscy radni podejmą decyzję w sprawie projektu uchwały przedłużającej funkcjonowanie niespersonalizowanych, imiennych Warszawskich Kart Miejskich. Trzonem sprzeciwu wobec personalizacji miejskich biletów jest Fundacja Panoptykon. –„Projekt uchwały, który będzie jutro głosowany, nie przewiduje rezygnacji z kart spersonalizowanych, ale utrzymuje możliwość kodowania biletów imiennych na starych kartach także po 1 stycznia 2010 roku –mówi Małgorzata Szumańska z Fundacji Panoptykon. –Liczymy, że uda się wprowadzić ten projekt pod głosowanie oraz przekonać większość radnych do jego poparcia.”Jaki będzie los uchwały? Zobaczymy, aczkolwiek żadnych rewolucji nie należy się tutaj spodziewać. O „antypersonalizacyjnej”akcji pisaliśmy już na łamach TransInfo (http://transinfo.pl/text.php?from=search&id=28558), ale teraz jeszcze raz przypomnijmy, dlaczego Fundacja Panoptykon protestuje przeciwko personalizacji kart miejskich w obecnym kształcie. To pytanie zadaliśmy Małgorzacie Szumańskiej: –„Po pierwsze, nie ma żadnej obiektywnej potrzeby, która usprawiedliwiałaby pobieranie od pasażerów danych osobowych (w tym numeru PESEL) i dalsze przetwarzanie ich w zbiorze danych. Nie jest to niezbędne do identyfikacji pasażerów –wylicza Małgorzata Szumańska. –Zdajemy sobie sprawę z tego, że dotychczas funkcjonujące karty miejskie nie były idealne. Można było jednak rozwiązać pojawiające się problemy (np. rozmazane podpisy) w mniej ingerujący w prywatność pasażerów sposób (np. poprzez nadrukowywanie danych na kartę, ale bez tworzenia zbioru danych). Zaproponowane przez ZTM rozwiązania są po prostu nieproporcjonalne do założonych celów.
Po drugie, dla osób, które nie chcą, by ich dane osobowe były przetwarzane przez ZTM, nie stworzono żadnej konkurencyjnej cenowo alternatywy;wręcz przeciwnie: wprowadzeniu kart spersonalizowanych towarzyszyła likwidacja biletów długookresowych na okaziciela obowiązujących tylko w 1 strefie. W związku z tym osoba chcąca skorzystać z biletu na okaziciela będzie musiała kupić bilet na obie strefy. W tej sytuacji wiele z osób, które nie chcą korzystać z nowych kart spersonalizowanych, decyduje się na ich wyrobienie ze względów finansowych.
Po trzecie, wprowadzeniu kart spersonalizowanych i praktycznej likwidacji możliwości korzystania z kart niespersonalizowanych nie towarzyszyły szersze konsultacje tych rozwiązań z mieszkańcami Warszawy. Gdyby tak się stało, może udałoby się wypracować rozwiązania, które byłyby do przyjęcia zarówno przez ZTM i miasto, jak i pasażerów. Po czwarte, tworzenie ogromnej bazy, zawierającej dane kilkuset tysięcy osób, stanowi łakomy kąsek dla podmiotów zainteresowanych dostępem do tego typu informacji. Dane wyciekają ze zdecydowanie lepiej zabezpieczonych systemów;zresztą bardzo często zawodzą po prostu ludzie. Można mieć wątpliwości, czy ZTM jest podmiotem, który jest w stanie odpowiedzieć na generowane zagrożenia. Wracamy do pytania o sensowność wprowadzania tego typu rozwiązań przez podmiot, którego zadaniem jest po prostu zapewnienie komunikacji publicznej w mieście”–podkreśla Małgorzata Szumańska.