Akcja „Trzymaj się!” w Poznaniu
MPK Poznań chce uczulić –szczególnie starszych pasażerów, jak istotna jest ostrożność bezpośrednio po wejściu do pojazdu, czy też przy chęci jego opuszczenia. Chwila nieuwagi może mieć finał nawet w szpitalu.
Tego, że starszym należy ustępować miejsca, nie trzeba nikomu przypominać. Teraz MPK Poznań chce uczulić –szczególnie właśnie starszych pasażerów, jak istotna jest ostrożność bezpośrednio po wejściu do pojazdu, czy też przy chęci jego opuszczenia. Prosty, acz bolesny przykład: pasażerka wsiada do autobusu trzymając w jednej ręce parasol a w drugiej siatkę z zakupami. Po zamknięciu drzwi, zamiast chwycić poręczy, pani stoi i rozgląda się na boki. Autobus rusza i w ułamku sekundy zaczyna działać grawitacja a pasażerka ląduje na stopniu. Pospiesznie wstaje i dociera do rzędu wolnych siedzeń. Zamiast usiąść, kładzie na siedzeniu siatkę, a zamiast chwycić się poręczy, zaczyna składać parasol. Zakręt. Niestety owa pani, nie zdąży niczego złapać (dłoń ma zajętą parasolem) i po chwili niebezpiecznie przewraca się na plecy, uderzając głową o nadkole. Tej historii można by uniknąć, jeśli pasażerka przyłożyłaby większą uwagę do swojego zdrowia.
Kierowcy i motorniczowie tłumaczą…
–„Pasażerowie bardzo często zapominają, do czego służą poręcze”–narzeka jeden z prowadzących autobusy. „Kierowca im bardziej stara się jechać płynnie, tym mocniej wycisza czujność pasażerów i każde delikatne szarpnięcie rośnie do rangi katastrofy. Spotykam bardzo często pasażerów, którzy stojąc mają zajęte obie ręce, trzymając w obu rękach torby z zakupami lub zakupy i komórkę przy uchu. Wtedy przy delikatnych szarpnięciach, które są nie uniknione, chociażby przez zmianę biegów automatu, prawo grawitacji robi swoje”- dodaje. „Bardzo często inni uczestnicy ruchu zajeżdżają gwałtownie drogę, co powoduje, że odruchowo wciska się gwałtowniej hamulec, żeby uniknąć kolizji. Ale najlepiej widzą to pasażerowie z tyłu autobusu, którzy czynią zbędne komentarze, że to kierowca nie umie jeździć”. „Nagminnie jesteśmy obrażani za stosowanie hamowania awaryjnego, chociaż nikt tego nie robi specjalnie”–wtóruje mu jeden z motorniczych. „A często wynika to z lekkomyślnych zachowań innych użytkowników ruchu, czego pasażer już nie widzi. To motorniczy jest winien przewrócenia się pasażera w pojeździe, choć podstawowym obowiązkiem pasażera jest trzymanie się uchwytów bądź poręczy”. „Szczególnie w okresie jesienno-zimowym z uwagi na częste poślizgi kół, motorniczowie niekiedy muszą hamować awaryjnie hamulcami szynowymi, co powoduje wstrząsy i szarpnięcia. Choć może być nieprzyjemne dla pasażerów, zazwyczaj nie rozumieją oni, że to nie jest złośliwość, tylko konieczność”–potwierdza inny.
Liczby i przyczyny
Niestety słowa pracowników MPK potwierdzają także statystki. W okresie od listopada 2009 do kwietnia 2010, czyli wówczas mamy ze sobą najwięcej parasoli, siatek czy rękawiczek, doszło do 38 takich zdarzeń, w których rannych zostało 70 osób. Z tego 83% stanowiły kobiety, głównie w wieku od ok. 60 lat wzwyż. Większość z wszystkich tych zdarzeń wyniknęła z nie trzymania się poręczy. Przyczyną upadków, a raczej osunięć się wśród panów niestety był z reguły alkohol. Pozostałe sytuacje, stanowiące kilkanaście procent, to takie w których pasażer nie utrzymał równowagi, bądź nieumiejętnie stanął. Pasażerowie doznają obrażeń także na skutek kolizji z innymi uczestnikami drogi. Jeden z kierowców, podczas zmiany pasa, uderzył w autobus, powodując upadek czterech osób w środku. Został ukarany mandatem karnym. Brakiem wyobraźni popisała się też prowadząca samochód osobowy, która w ostatniej chwili zdecydowała się na skręt w kierunku galerii handlowej. Wymusiła na jadącym za nią autobusie awaryjne hamowanie i naraziła pięciu jego pasażerów na –całe szczęście –„jedynie”ogólne potłuczenia. Nie bez winy są także piesi, przebieganie zaraz przed pojazdem, przechodzenie w niedozwolonym miejscu, nagłe wtargnięcie na jezdnię to podstawowe z ich grzechów głównych. Im także przypominamy, że tramwaje i autobusy wiozą ludzi. Próbując uniknąć zderzenia i ratując tym samym zdrowie lub życie lekkomyślnego przechodnia, prowadzący pojazd ryzykuje uraz któregoś z pasażerów. –„Nawet jeśli pieszy chce przejść na pasach, a widzi, że do przejazdu zbliża się pojazd komunikacji miejskiej, najlepiej byłoby gdyby poczekał, niż próbował wchodzić na pasy w ostatniej chwili”–wyjaśnia kierownik działu Nadzoru Ruchu MPK, Ryszard Tomczak. „Choć ma pełne prawo wejść na zebrę, zmuszaniem tramwaju czy autobusu do nagłego hamowania, może doprowadzić do upadku pasażerów w środku”.
Chwila nieuwagi może mieć finał nawet w szpitalu. A obok zwichnięć, otarć czy potłuczeń, odnotowujemy niestety także złamania. Taki wypadek wpływa także na dalsze funkcjonowanie komunikacji miejskiej. Choć czasami po kilkunastu minutach pojazd może ruszyć w dalszą drogę, wiele przypadków pokazuje, że tramwaj czy autobus są wyłączone z jazdy przez godzinę, dwie lub nawet trzy. Dlatego pasażerowie! To przede wszystkim od Was zależy, czy cali dojedziecie na przystanek docelowy. Pamiętajcie o tym, że sytuacja na drodze zmienia się dynamicznie, ale też o tym, że pojazdy wykonują manewry skręcania, hamowania, ruszania, przy których naturalnym jest działanie praw fizyki. Zadbajcie o swoje bezpieczeństwo i trzymajcie się poręczy.
Dla indywidualnych czytelników za 15 zł rocznie, a dla firm od 99 zł rocznie! Sprawdź naszą ofertę:
-
Subskrypcja na 12 m-cy
1 adres e-mail – prywatny15.00 zł przez 1 rok -
Subskrypcja biznes na 12 m-cy
1 adres e-mail – firmowy99.00 zł przez 1 rok -
Subskrypcja biznes na 12 m-cy
do 5 firmowych adresów e-mail495.00 zł przez 1 rok -
Subskrypcja biznes na 12 m-cy
do 10 adresów e-mail990.00 zł przez 1 rok -
Subskrypcja biznes na 12 m-cy
bez żadnych limitów!1,990.00 zł przez 1 rok
Komentarze