Ewakuacja pasażerów pociągu PKP Intercity. Po alarmie bombowym
Nieodpowiedzialny żart, który mógł zakończyć się tragedią, doprowadził do ewakuacji prawie czterystu pasażerów i poważnych zakłóceń w ruchu kolejowym.
27-letni mieszkaniec Warszawy poinformował w trakcie transmisji na żywo w internecie o rzekomym podłożeniu bomby w pociągu PKP Intercity. Szybka reakcja funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei (SOK) oraz policji zapobiegła eskalacji sytuacji. Mężczyzna został zatrzymany, a sprawą zajmuje się prokuratura.
Rozkład jazdy:
- Jakie działania zostały podjęte przez służby po otrzymaniu informacji o rzekomym ładunku wybuchowym w pociągu?
- Kim był sprawca fałszywego alarmu bombowego i w jaki sposób rozpowszechnił informację o zagrożeniu?
- Jakie konsekwencje prawne grożą za wywołanie fałszywego alarmu bombowego w środkach transportu publicznego?
Transmisja grozy i błyskawiczna reakcja służb
Do zdarzenia doszło w pociągu relacji Rzeszów Główny – Kołobrzeg. Informacja o podłożeniu ładunku wybuchowego została przesłana e-mailem do dyspozytora PKP Intercity, który niezwłocznie przekazał ją do odpowiednich służb. Służba dyżurna Komendy Regionalnej Straży Ochrony Kolei w Bydgoszczy potraktowała zgłoszenie priorytetowo i natychmiast uruchomiono procedurę bezpieczeństwa.
W ramach prowadzonej akcji pod kryptonimem „Pasażer” podjęto decyzję o zatrzymaniu składu na stacji Prądy. Pasażerowie oraz załoga pociągu zostali ewakuowani, a na miejsce skierowano jednostkę Państwowej Straży Pożarnej oraz grupę pirotechniczną z psem tropiącym, która dokładnie sprawdziła cały pociąg.
Sprawcą był pasażer pociągu
Funkcjonariusze SOK i policji szybko ustalili, kto stoi za alarmem. Okazał się nim 27-letni mieszkaniec Warszawy – jeden z pasażerów zatrzymanego pociągu. Mężczyzna przyznał, że informację o rzekomym posiadaniu materiałów wybuchowych przekazał w trakcie transmisji na żywo w internecie.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Choć żadnego ładunku nie odnaleziono, działania służb były niezbędne ze względu na bezpieczeństwo pasażerów i personelu. W wyniku incydentu opóźnionych zostało pięć pociągów pasażerskich, w tym skład z Rzeszowa do Kołobrzegu.
Konsekwencje prawne i ostrzeżenie przed „żartami”
Zgodnie z artykułem 174 Kodeksu karnego, sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Ponadto, osoba wywołująca fałszywy alarm może zostać pociągnięta do odpowiedzialności finansowej i zmuszona do zwrotu kosztów przeprowadzonej akcji ratunkowej.
Służby kolejowe przypominają: każda informacja o zagrożeniu jest traktowana poważnie i uruchamia natychmiastową reakcję wielu służb. Takie działania mogą sparaliżować ruch kolejowy i narazić na niebezpieczeństwo setki pasażerów.
Fałszywe alarmy bombowe to nie żarty. To przestępstwo z poważnymi konsekwencjami – zarówno karnymi, jak i finansowymi.
Komentarze