Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Jaka strategia LOT-u na kolejnych 10 lat? [WYWIAD]

infoair
04.04.2018 17:00
0 Komentarzy

Trwają prace nad strategią PLL LOT na lata 2020-2027 – mówiw rozmowie z PAP prezes spółki Rafał Milczarski, podkreślając, że obecnastrategia firmy do roku 2020 zostanie zrealizowana już w połowie przyszłegoroku. Dodał, że w budżecie LOT na ten rok zapisano 225 mln zł na poziomieEBITDA.

PAP: Zapowiedział pan, że strategia LOT-u do 2020 rokuzostanie zrealizowana już w przyszłym roku. Czy trwają prace nad nowąstrategią?

R.M.: Ogłoszona przez nas w 2016 roku strategia LOT do 2020roku w zasadzie zostanie zrealizowana przez nas do około połowy 2019 roku.Podjęliśmy już prace nad opracowaniem nowej strategii na lata 2020-2027. Na razieanalizujemy wszystkie dane i trendy rynkowe. To są analizy, a wręcz możnapowiedzieć, że taka naukowa praca, która też wymaga czasu i skupienia. Ale wten sposób będziemy wiedzieć dokąd i czym mamy latać, tak aby latać zyskownie irównież zyskownie rozwijać nasza siatkę. Strategia ma być biznesowa, a nieemocjonalna, to znaczy, że nie będzie zakładała uruchamiania połączeńlotniczych z innych pobudek niż biznesowe.

PAP. Jaką liczbę przewiezionych pasażerów zakładać może nowastrategia?

R.M.: Na pewno będzie to wzrost liczby pasażerów wobecjeszcze obowiązującej strategii. Przypomnę, że zgodnie z nią mieliśmy dojść dopoziomu 10 mln pasażerów w 2020 roku. Taką liczbę uzyskamy w roku 2019. Wydajemi się, że na koniec przyszłego roku przekroczymy liczbę 10 mln pasażerów.Myślę, że w 2027 roku możemy już mieć pomiędzy 20-30 mln pasażerów.

PAP: Nowa strategia to również nowe samoloty?

R.M.: Tak. Nasze najnowsze samoloty, czyli odebrane niedawnoBoeing 787-9 Dreamliner są dla nas bardzo dobrym modelem, bo pozwalają w sposóborganiczny, a więc bez zbędnego ryzyka zwiększać oferowanie. Nie podjęliśmyjeszcze decyzji co do największej wersji dreamlinera, czyli B787-10. Może jakproducent, czyli Boeing, obniży ceny tych maszyn będziemy mogli się nad nimipochylić. Chwilowo ten samolot jest dla nas drogi. Zresztą powoli będziemy jużwchodzić w taką wielkość firmy, że nasza siła negocjacyjna pozwoli nam te cenyskutecznie zmieniać, w rozmowach nie tylko z Boeingiem, ale także z innymiproducentami samolotów. Najlepsze warunki uzyskuje się wtedy, kiedy prowadzisię konkurencyjne procesy, więc będziemy również i w ten sposób dbać o to, żebyLOT miał jak najlepsze warunki.

PAP: W wielu swoich wypowiedziach podkreśla pan, że LOT doswojego rozwoju potrzebuje mieć lotnisko. Obecny hub LOT-u czyli LotniskoChopina powoli się zapycha, władze pracują nad poprawą jego przepustowości. CzyLOT potrzebuje drugiego hubu nim powstanie Centralny Port Komunikacyjny zaokoło 10 lat?

R.M.: LOT przewozi coraz więcej pasażerów i potrzebuj miećlotnisko, z którego może swobodnie operować. Czy potrzebuje drugiego hubu -odpowiedź jest prosta – już teraz widać, skąd LOT lata i skąd może latać?

PAP: Kraków? Rzeszów?

R.M.: A może Budapeszt?

PAP: Od 3 maja LOT uruchomi rejsy z Budapesztu do NowegoJorku, a od 5 maja do Chicago. Czy rozważa pan kolejne połączenia z tegomiasta?

R.M.: Rozważam.

PAP: Dokąd?

R.M.: Na przykład do Europy. Pierwsze już zresztąogłosiliśmy, czyli połączenie z Budapesztu do Krakowa.

PAP: Jaki pan przewiduje wynik finansowy na ten rok?

R.M.: Za 2017 rok uzyskaliśmy 288 mln zł na poziomie EBITDA,czyli na działalności podstawowej spółki. Wynik ten jest istotnie wyższy odplanów budżetowych, gdyż zakładamy konserwatywne i oparte na realiach założeniabezpieczne dla spółki. W budżecie na 2018 rok postąpiliśmy podobnie – mamyzapisane 225 mln zł na poziomie EBITDA i również jest to założeniekonserwatywne. Musimy pamiętać, że to, co my robimy, co nam się do tej poryudawało bardzo dobrze, czyli zyskowny wzrost w tak zawrotnym tempie nie jestrzeczą najłatwiejszą w branży lotniczej. Nie możemy zakładać bardzo agresywnychwyników finansowych, ponieważ awiacja jest niezwykle zmienna. Mogą wystąpićróżne niezależne od nas okoliczności, gwałtowne zmiany cen paliwa, kursówwalut, etc. Oczywiście ja mam – jak zawsze – nadzieję, że uda nam się pobić tenbudżet, tak, jak miało to miejsce w 2017 roku.

PAP:. Ma pan pomysł na gorsze czasy?

R.M.: Oszczędność w dobrych czasach, którą bezwzględniepraktykuję.

PAP: Oszczędność na czym?

R.M.: Zbieranie gotówki. Nie rozrzucanie jej, tylkooszczędzanie.

PAP: A co byłoby takim rozrzucaniem?

R.M.: Na przykład jakieś absurdalne i zbędne projekty, czynieuzasadnione podwyżki, które nie wynikają z merytokracji, a więc nieprzekładają się na dodatkową wartość dla firmy.

PAP: Ale w związku z rozwojem spółki, LOT potrzebuje więcejpracowników, jak pilotów, czy personelu pokładowego.

R.M.: Każdy rejs jednego dreamlinera to dwóch lub trzechpilotów i 10 członków personelu pokładowego. Jeśli policzymy ile rejsów tensamolot wykonuje oraz jak wygląda czas pracy i pobyty załóg, to wychodzi nam,że aby jeden samolot tego typu mógł w sposób ciągły latać, potrzeba około 100osób personelu pokładowego i 25 lotników. W uproszeniu można więc powiedzieć,że Dreamliner 787-9, którego przyprowadziliśmy ostatnio do Warszawy pozwoliłnam wygenerować około 125 nowych miejsc pracy. Nie mamy problemu zpozyskiwaniem chętnych, gdyż LOT jest coraz bardziej postrzegany jako firma,dla której warto pracować.

PAP: Planuje pan zatrudnienie także personelu węgierskiegodo obsługi rejsów z Budapesztu?

R.M.: Rekrutacja w Budapeszcie jest już na ostatniejprostej, z wieloma osobami podpisaliśmy już umowy. W sumie na tym etapiewspółpracować będzie z nami blisko 70 osób. W rejsach z Węgier do USA napokładzie załoga będzie składać się z Węgrów i Polaków, co oznacza lepszy ibardziej dopasowany produkt dla lokalnego klienta. Z drugiej strony jest tokolejny krok, który ma na celu uczynić z nas gracza o zasięgu globalnym. Chcielibyśmy,aby standardy w LOT były międzynarodowe, dlatego między innymi wprowadziliśmyzasadę porozumiewania się w kokpicie w języku angielskim. Pierwsi Węgrzy latająjuż w charakterze personelu pokładowego zdobywając praktykę potrzebną do pracyna pokładach dreamlinerów, które z Budapesztu wystartują już na początku maja.

Rozmawiała Aneta Oksiuta (PAP)

Komentarze