Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Warszawiacy oczekują sprawnej komunikacji

infotrans
05.01.2012 16:05
0 Komentarzy

Publikujemy wywiad z Leszkiem Rutą, dyrektorem Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie, jaki ukazał się w newsletterze iZTM 12 (47). To podsumowanie 20-letniej działalności Zarządu i spojrzenie na oczekujące Warszawę wyzwania. Przypomnijmy, że Leszek Ruta jest dyrektorem ZTM od 11 grudnia 2006 roku, czyli niedawno minęła 5-rocznica kierowania przez niego stołeczną komunikacją. Czyli mamy podwójny jubileusz.
iZTM: Panie Dyrektorze, czy jest Pan dumny z tego, że wprowadza Pan ZTM, który jest jednym z największych organizatorów transportu publicznego w Europie, w 20-lecie istnienia?
Leszek Ruta, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie: Oczywiście, że jestem! Tym bardziej, że 11 grudnia obchodziłem 5. rocznicę swojej pracy w ZTM. Być może nie mógłbym być dziś tak dumny z tego faktu, gdyby nie wsparcie władz Warszawy. Przez ten czas udało się przekonać władze do tego, że komunikacja jest jednym z najważniejszych elementów stanowiącym o jakości życia mieszkańców. Udało się przekonać władze do tego, żeby komunikacja miała priorytety. Finansowe –co znajduje odzwierciedlenie w budżecie miasta czy w umowach wieloletnich z przewoźnikami, i priorytety w organizacji ruchu. Warto wspomnieć, że w ciągu kilku lat znacznie zwiększyła się długość buspasów na ulicach. Sukcesywnie wprowadzane są kolejne ułatwienia w ruchu, mimo licznych protestów, jak np. w przypadku zamknięcia dla samochodów Trasy W-Z. iZTM: Wróćmy może do początków Pana pracy w ZTM-ie. Przez wiele lat pracował Pan w kolejach. Zna Pan je „od podszewki”. Ale czy nie obawiał się Pan wyzwania w postaci zarządzania nie tylko koleją, ale też siecią autobusową, tramwajową i metrem?
Leszek Ruta: Obawiałem się trochę. Myślę, że każdy by się obawiał. Choć miałem doświadczenie w organizacji kolejowych przewozów pasażerskich to organizacja przewozów miejskich była dla mnie zupełnie nową rzeczą. ZTM działa wprawdzie na mniejszym terytorialnie obszarze, to jednak ma pod sobą całą gamę różnych środków transportu. Ma więcej, że tak powiem „środków wyrazu”.
Zresztą to, że rozpocząłem pracę w ZTM, wynika m.in. z tego, że znalazłem się na zakręcie w swojej karierze zawodowej i postanowiłem spróbować czegoś nowego. Udzielałem się bardzo aktywnie w kampanii wyborczej Hanny Gronkiewicz-Waltz, kiedy ubiegała się po raz pierwszy o urząd prezydenta Warszawy. Byłem jednym z autorów jej programu komunikacyjnego. Naturalną więc rzeczą było to, że po wygranych wyborach pani prezydent zaproponowała mi objęcie stanowiska dyrektora ZTM, żeby ten program realizować. Na szczęście zastałem firmę dobrze zorganizowaną. Pewne rzeczy ułożyłem nieco inaczej, ale nie musiałem, jak 20 lat temu, budować jej od podstaw. A teraz mogę powiedzieć, że mój sukces to również i sukces moich pracowników. Bez nich nie dałbym rady.
iZTM: Jak Pan ocenia komunikację w Warszawie i w aglomeracji, w momencie gdy obejmował Pan stanowisko?
Leszek Ruta: Jeżeli chodzi o samą Warszawę, to ta sieć była dobrze zorganizowana. Należało ją tylko nieco uporządkować i „posegregować”linie według znaczenia dla układu komunikacyjnego. Należało oddzielić linie i trasy strategiczne, mocno obciążone od linii mniej uczęszczanych, o charakterze socjalnym. I tak się stało. Należało też stworzyć tzw. system naczyń połączonych, czyli ograniczyć dublowanie linii autobusowych z tramwajowymi czy metrem, stworzyć wygodne węzły przesiadkowe i przekonać pasażerów, że dzięki przesiadkom oszczędzą czas, a co za tym idzie także i pieniądze.
iZTM: Co według Pana jest największym sukcesem ostatnich lat, takim prawdziwym kamieniem milowym warszawskiej komunikacji?
Leszek Ruta: Myślę, że zdecydowanie Wspólny Bilet, który już wcześniej funkcjonował w pewnych okresach czasu i w ograniczonym zakresie, ale nam udało się go utrwalić i rozwinąć. Obecnie, pomimo to, że nie ma wymogu ustawowego, udało się przekonać samorządy podwarszawskie do tego, że warto współfinansować to przedsięwzięcie, że to jest bardzo korzystne dla ich mieszkańców. Samorządy, które często są w trudnej sytuacji ekonomicznej, twierdzą, że jest to dla nich rozwiązanie drogie, ale doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nie ma alternatywy dla zintegrowanego systemu transportu. Komunikacja szynowa to „kręgosłup”komunikacji w aglomeracji. Dobrze się stało, że oprócz Wspólnego Biletu udało się stworzyć sieć lokalnych linii autobusowych, które dowożą pasażerów do pociągów. Spotkały się one nie tylko z zainteresowaniem ze strony podróżnych, ale i samorządów. To był strzał w dziesiątkę, dlatego ten system będziemy rozwijać.

Leszek Ruta

iZTM: Jakby Pan odniósł się do zarzutu, stawianego ZTM przez niektórych pasażerów, że ZTM zbyt dużą wagę przykłada do rozwoju komunikacji w aglomeracji, zapominając o Warszawie? Twierdzą oni, że niektóre rejony miasta są przez ZTM „osierocone”.
Leszek Ruta: Fakty mówią same za siebie! Priorytet ma komunikacja w Warszawie. Widać to chociażby po uruchamianych nowych liniach czy zwiększaniu częstotliwości kursowania już istniejących. Z drugiej strony, należy bardzo mocno podkreślić, że cały układ komunikacyjny traktujemy jako całość. To jeden z moich sukcesów, że udało się nam „zlikwidować”sztuczne granice między Warszawą a otaczającymi ją miejscowościami. Nie mając narzędzi prawnych stworzyliśmy prawdziwą metropolię. Oczywiście w sensie układu komunikacyjnego. I wszyscy na tym korzystają. Korzysta oczywiście również Warszawa. Dzięki temu, że dziesiątki, jeśli nie setki, tysięcy mieszkańców aglomeracji przesiadło się z własnego samochodu do komunikacji zbiorowej, to w Warszawie jest znacznie mniej samochodów. Oczywiście są w Warszawie rejony, które trzeba objąć komunikacją, ale często na drodze do tego stają przeszkody urbanistyczne. W wielu miejscach są za wąskie ulice. Niejednokrotnie też projektanci osiedli mieszkaniowych nie przewidzieli miejsca dla autobusów. Mimo tych braków robimy wszystko, żeby nie było na mapie komunikacyjnych „białych plam”.
iZTM: A wracając do samorządów podwarszawskich –jak Pan ocenia współpracę z nimi i jak można by zachęcić tych samorządowców, którzy się wahają i mają wątpliwości, że warto inwestować w system zintegrowanego transportu?
Leszek Ruta: Uważam, że współpraca jest bardzo dobra. Opiera się na partnerskich zasadach. Choć rozmowy niejednokrotnie są dość trudne. W końcu chodzi o pieniądze. Samorządy mają bardzo dużo potrzeb, a wpływy do budżetu niejednokrotnie maleją. Włodarze gmin stają więc przed problemem koniecznych cięć. Sukcesem jednak jest to, że o cięciach w komunikacji myślą na samym końcu. A nowe samorządy są niejednokrotnie „zmuszane”przez mieszkańców do wejścia do systemu komunikacyjnego. Klasycznym przykładem jest gmina Wieliszew, która jeszcze dwa lata temu nie miała żadnej komunikacji, a dziś rozwinęła sieć linii dowozowych i będzie ją jeszcze rozwijać. Są samorządy, które się temu przyglądają, jak np. Serock, ale myślę, że z czasem i one, zamiast liczyć na „niewidzialną rękę rynku”zdecydują się na zorganizowanie komunikacji dowozowej do kolei lub węzłów przesiadkowych.
iZTM: Jakie są według Pana najważniejsze kierunki działań na najbliższe miesiące, lata?
Leszek Ruta: Bezwzględny priorytet ma i mieć będzie budowa II linii metra. Wszystkie działania będą podporządkowane tej inwestycji. Z jednej strony chodzi o prowadzenie tej inwestycji i nadzór nad nią. Z drugiej, musimy tak organizować komunikację, by złagodzić utrudnienia wynikające z budowy. Oczywiście nie należy kończyć prac na odcinku centralnym, ale w kolejnej perspektywie finansowej skorzystać ze środków unijnych i zbudować całą II linię. Od zachodu na wschód. Dopiero wtedy to przyniesie efekt. Zresztą najlepszym dowodem na to, że miasto poważnie myśli o dokończeniu II linii jest ogłoszenie konkursu na projekt koncepcyjny kolejnych odcinków i stacji: zachodniego i północno-wschodniego. Dodatkowym priorytetem będzie rozwój sieci tramwajowej –budowa tramwaju na Tarchomin, na Gocław czy do Wilanowa. Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych kilku lat, korzystając ze środków unijnych, uda się je wybudować. Marzy mi się również całkowita wymiana taboru tramwajowego na nowy, czyli powtórzenie tak dużego kontraktu, jak ten na zakup 186 tramwajów niskopodłogowych, w wyniku, którego na szyny wyjechały lubiane przez warszawiaków Swingi.
iZTM: A jeśli chodzi o innowacje techniczne?
Leszek Ruta: Chcemy wprowadzić na szeroką skalę dynamiczną informację pasażerską, taką jaka funkcjonuje obecnie na przystankach tramwajowych wzdłuż Alej Jerozolimskich. Chcemy by działała także, na początku w centrum Warszawy, również na przystankach autobusowych. Myślę też o rozwoju nowoczesnych technik sprzedaży biletów. Zdecydowanie liczę na rozwój sieci sprzedaży przez Internet. A także na rozwój na większą skalę sieci automatów biletowych w pojazdach. Łatwość dostępu do biletów jest jednym z elementów zachęcających do korzystania z komunikacji miejskiej.
Komunikacja miejska jest taką dziedziną, oprócz polityki i piłki nożnej, na której „każdy się zna”. Każdy uważa, że potrafiłby komunikację zorganizować lepiej niż fachowcy. Przez to komunikacja jest bardzo często obiektem krytyki. Jak Pan sobie radzi z krytyką i jak ważne są dla Pana opinie pasażerów. Opinie pasażerów są dla mnie bardzo ważne. Zresztą nie tylko dla mnie, ale i dla moich pracowników. Regularnie śledzimy fora internetowe czy informacje prasowe i bierzemy pod uwagę zawarte tam głosy pasażerów. Analizujemy również sygnały i postulaty przekazywane nam telefonicznie i mailowo.
Krytyki się nie boimy. I to nie tylko dlatego, że mamy dobre kontakty z mediami. Głównie dlatego, że przed wdrożeniem jakiegoś rozwiązania zawsze się do niego dobrze przygotowujemy i wszystko szczegółowo analizujemy. Dzięki temu uważam, że udaje nam się komunikację miejską organizować według rzeczywistych potrzeb. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że „zawsze można lepiej”, i że każda, nawet najlepiej przygotowana, zmiana powoduje, że jest grupa niezadowolonych. Większość zmian, które wprowadzamy pasażerowie bardzo szybko „przyjmują”i się do nich przekonują. Dobrym przykładem jest likwidacja długich linii, w związku z budową II linii metra. Bemowo krytykowało, a dziś głosów krytyki nie ma. Wydaje się, że wszyscy zrozumieli, że było to w interesie pasażerów. Dzięki skróceniu linii, te które zostały kursują częściej i bardziej regularnie, bo omijają rejony, gdzie utknęłyby w korkach.
iZTM: Czyli uważa Pan, że czasem warto dążyć do celu wbrew krytyce?
Jeśli decyzje są naprawdę dobrze przemyślane i mamy mocne argumenty, to tak. Chociaż, niestety czasem i to za mało. Przykładem jest Wawer, w którym dwukrotnie podchodziliśmy do reformy komunikacji. To jest dzielnica niesamowicie zróżnicowana. Jest dużo niskiej, willowej zabudowy i są też duże osiedla. Duże grupy mieszkańców mają sprzeczne wobec siebie interesy i potrzeby komunikacyjne. Część osób nie chce na swojej ulicy autobusów, bo cenią sobie spokój, ale jest też wielu młodych, dynamicznych ludzi, którzy chcieliby korzystać z komunikacji. Mimo, że wydaje się nam, iż mamy w większości rację to pod wpływem głosów pasażerów nie wprowadzamy zmian. Część argumentów mieszkańców musieliśmy uznać. W takiej sytuacji uważamy, że najlepszym, kompromisowym rozwiązaniem nie jest burzenie tego co jest, ale wprowadzenie niewielkich korekt i np. uruchamianie nowych połączeń.
iZTM: Teraz pytanie, którego nikt nie lubi, czyli „co się Panu nie udało?”. Nad czym jeszcze ZTM powinien popracować?
Bardzo żałuję, że nie udało się stworzyć stabilnego systemu współfinansowania połączeń w ramach Wspólnego Biletu oraz Szybkiej Kolei Miejskiej. Część samorządów podwarszawskich, niestety, „chowa głowę w piasek”. Jest to też problem, że koszty tak naprawdę w znaczącej większości ponoszą mieszkańcy gminy, na terenie, której znajduje się stacja kolejowa a do pociągów dojeżdżają też pasażerowie z gmin sąsiednich, które nie czują potrzeby ponoszenia z tego tytułu żadnych kosztów. Obecnie, jak co roku o tej porze, mamy gorące dyskusje i negocjacje w sprawie dofinansowania. A tak być nie powinno. W dalszej perspektywie może to stanowić zagrożenie dla funkcjonowania Wspólnego Biletu i Szybkiej Kolei Miejskiej.
iZTM: W Warszawie wiele było projektów i pomysłów, o których się przez wiele lat tylko mówiło, a mieszkańcy nie mogli się doczekać realizacji, jak np. budowa węzła przesiadkowego Ursus-Niedźwiadek czy nawet Wspólny Bilet. Panu się to udało. Jak to możliwe?
Leszek Ruta: Bardzo ułatwiło mi to moje doświadczenie zawodowe, czyli praca na kolei. Mam w tym środowisku wiele bezpośrednich kontaktów. Mam ten komfort, że rozmawiając z prezesami i dyrektorami rozmawiam jednocześnie z przyjaciółmi. To też zasługa ogromnego wsparcia ze strony władz Warszawy, zwłaszcza pani prezydent. Udało się ją do wielu rozwiązań przekonać i teraz to ona wręcz „wymusza”realizację wielu projektów. Dzięki temu udało się zrobić naprawdę dużo. Zwłaszcza ten przystanek kolejowy Ursus-Niedźwiadek, jak i cały węzeł przesiadkowy tam, jest symbolem takiej wieloletniej niemocy. Śmieję się, że moment jego otwarcia powinien być dla mnie czasem przejścia na emeryturę. Uczyłem się o nim bowiem jeszcze na studiach. Niestety nie zawsze, mimo najlepszych chęci, udaje się przełamać impas. Tak jest niestety w przypadku budowy tramwaju na Tarchomin. Mamy bardzo dobry projekt, inwestycja jest bardzo oczekiwana przez mieszkańców. A obecnie grupka osób, wykorzystując różne prawne nieścisłości, zablokowała inwestycję. To trochę deprymujące. Robimy jednak wszystko, by ten tramwaj wybudować. I on będzie wybudowany! Szkoda tylko, że nie w takim czasie, w jakim to zaplanowaliśmy. Trzeba jednak iść do przodu.
iZTM: Jak Pan widzi ZTM i całą komunikację za 5 czy 10 lat?
Leszek Ruta: Przełomem będzie oddanie całej II linii metra. Będziemy musieli sukcesywnie przebudować układ połączeń i podporządkować go temu najbardziej wydajnemu środkowi transportu. Na pewno będziemy starali się nadążać za dynamicznym rozwojem i rozbudową Warszawy oraz całej aglomeracji. Mam nadzieję, że uda się także do tego czasu przyłączyć do systemu te gminy, które dzisiaj „stoją z boku”i rozbudować go. II linia metra jest ogromną szansą na odzyskanie dużej ilości taboru, który będziemy mogli skierować w nowe rejony i poprawić funkcjonowanie systemu w aglomeracji warszawskiej.

Komentarze