W Lizbonie smutek i frustracja po katastrofie kolejki Gloria. Winni są … turyści?
W Lizbonie po wypadku kolejki linowo-terenowej Gloria, w którym zginęło co najmniej 16 osób różnych narodowości, smutek miesza się z frustracją i niedowierzaniem.
Na miejsce środowej katastrofy nieopodal Placu Restauradores na starówce wciąż przybywa wielu mieszkańców stolicy Portugalii. Pedro de Brito Bogas, szef spółki Carris odpowiedzialnej za miejski transport, w tym m.in. kolejkę linowo-terenową Gloria, zapowiedział uruchomienie wewnętrznego śledztwa w sprawie przyczyn katastrofy.
Rozkład jazdy:
- Ilu było zabitych i rannych w katastrofie kolejki Gloria w Lizbonie według relacji mieszkańców?
- Jakie potencjalne przyczyny wypadku wskazywano oprócz złego stanu technicznego pojazdu?
- Dlaczego mieszkańcy Lizbony uważają, że masowy napływ turystów mógł przyczynić się do tej tragedii?
Carris na ocenzurowanym
Rozmówcy PAP nie ukrywają frustracji i podejrzeń, że wypadek był konsekwencją złego stanu technicznego kolejki oraz nadmiernego oszczędzania miejskiej spółki Carris na naprawach.
– Ciężko patrzeć na miejsce tej tragedii. Nie pamiętam tu takiego zdarzenia, od kiedy mieszkam w Lizbonie, czyli od ponad pół wieku – powiedział PAP ponad 80-letni Joaquim Pinheiro ze stołecznej dzielnicy Benfica.
Zarówno on, jak i pochodząca z północnej części miasta Ana Belo nie wykluczają, że bezpośrednią przyczyną wypadnięcia z szyn kolejki Gloria mogło być pęknięcie liny. Po uderzeniu pojazdu w budynek pojazd uległ całkowitemu zniszczeniu. W efekcie katastrofy zginęło 16 osób, a 24 zostały ranne.
– Moim zdaniem kolejka nie była w pełni sprawna, bo zapewne spółka obsługująca pojazd nie miała wystarczających środków na regularne naprawy i kontrole stanu technicznego wagonów – powiedziała PAP Belo, dodając, że „współwinnym wypadku jest niekontrolowany wzrost liczby turystów w mieście”.
Przypomniała, że pod względem turystycznym Lizbona jest jednym z najpopularniejszych miejsc w Europie, ale jak oceniła „za rosnącymi wpływami z turystyki nie idzie w parze wzrost wydatków na naprawy i modernizację kolejek linowo-terenowych”.
Dodała, że zawsze podziwiała „beztroskich” turystów, którzy tłumnie podróżowali kolejką Gloria, gdyż – jak wyznała – sama miała obawy przed jazdą tą liczącą 140 lat trasą.
– Pamiętam, jak drugi raz w życiu dałam się namówić na podróż do dzielnicy Bairro Alto tą nieszczęsną kolejką. Do celu dotarłam cała i zdrowa, ale z mocnym postanowieniem, że nigdy już nie wsiądę do tego środka lokomocji – wyznała zapłakana Portugalka, dodając, że czuje się „sfrustrowana” polityką władz Lizbony, do których należy nadzór nad kolejką Gloria.
Na zakręcie
Rozmawiający z PAP w pobliżu miejsca środowego wypadku lizbończycy Joao Mendes i Manuel Afonso, którzy z ciekawości przybyli na Plac Restauradores, przyznają, że z niedowierzaniem słuchali informacje o tragedii.
– Tych ofiar mogło być znacznie więcej, gdyby nie fakt, że przypuszczalna awaria nastąpiła na zakręcie. Gdyby kolejka była na stromej ostatniej prostej staranowałaby zapewne wielu przechodniów i wiele pojazdów, gdyż przypuszczalnie wpadłaby z dużą prędkością na Plac Restauradores – powiedział PAP Mendes.
Zarówno Mendes, jak i Afonso przypuszczają, że wagon, który wypadł z szyn mógł być przeciążony. Nie wykluczają też wpływu ostatniej fali upałów na infrastrukturę kolejek linowo-terenowych w Lizbonie.
– W sierpniu w naszym mieście panowały blisko 40-stopniowe upały. Wciąż w mieście jest upalnie. Nie jest wykluczone, że w następstwie wysokich temperatur powietrza doszło do odkształcenia części toru. Mam nadzieję, że już niedługo poznamy przyczynę tej tragedii – dodał.
Zdaniem 60-letniego Afonso, który zarządza kilkoma nieruchomościami w portugalskiej stolicy, masowy napływy turystów do Lizbony, gdzie kolejka Gloria jest jedną z największych atrakcji, też może pośrednio leżeć u podstaw katastrofy.
– Te kolejki są coraz bardziej obciążone przez turystów, co prowadzi do znacznego zużycia elementów pojazdów. Być może niebawem odkryjemy, że stan techniczny feralnego wagonu był zły. Myślę, że z racji śmierci w wypadku obywateli 10 państw świata powstanie profesjonalna komisja, która rzetelnie zbada ten niecodzienny w naszym mieście wypadek – podsumował Manuel Afonso. Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)
Ratusz wszczyna dochodzenie
Prezydent Lizbony, Carlos Moedas, ogłosił wszczęcie śledztwa w sprawie wypadku z udziałem windy Glória, nazywając ten dzień „kolejnym dniem żałoby dla Lizbony”. Moedas ogłosił trzydniową żałobę miejską oraz natychmiastowe kontrole wszystkich funkcjonujących w mieście kolejek linowo-terenowych, które nie zostaną ponownie uruchomione, dopóki inspekcje nie zostaną zakończone.
-„Priorytetem jest wsparcie rodzin i rannych w szpitalach” – podkreślił, zapewniając pomoc dla ofiar i ich bliskich.
Premier Luís Montenegro pochwalił szybkie działania służb ratunkowych, które dotarły na miejsce wypadku w ciągu kilku minut, co – jak zaznaczył – „pozwoliło uratować życie i zapobiec jeszcze większej tragedii”. Zapowiedział także, że Prokuratura Generalna Portugalii wszczęła śledztwo, a sprawą zajmuje się również Biuro ds. Prewencji i Badania Wypadków Lotniczych i Kolejowych.
Pełna identyfikacja
Portugalska policja zidentyfikowała wszystkie ofiary śmiertelne środowego wypadku kolejki linowo-terenowej Gloria w Lizbonie, w którym zginęło 16 osób. Wśród zabitych są obywatele ośmiu państw.
Funkcjonariusze powiadomili, że zginęło pięcioro obywateli Portugalii, trzech obywateli Wielkiej Brytanii, dwóch – Kanady, dwóch – Korei Południowej, a także Szwajcarka, Francuzka, Ukrainiec oraz Amerykanin.
Niespodzianką jest brak na liście ofiar mężczyzny z Niemiec, uznawanego dotychczas za zabitego. Jego trzyletni syn został jako jeden z pierwszych wydobyty z wraku kolejki, zaś żonę, która doznała rozległych obrażeń ciała, przetransportowano do szpitala.
W czwartek do Lizbony przybyła rodzina Niemca, ale nie znalazła zwłok mężczyzny podczas identyfikacji ciał ofiar wypadku.
Dopiero wszczęte w czwartek wieczorem poszukiwania pozwoliły wykluczyć wersję o domniemanym zgonie obywatela Niemiec, podawaną przez przedstawicieli policji. Mężczyznę odnaleziono wśród rannych w stołecznym szpitalu św. Józefa.
Komentarze