Będzin: Tramwajowe przypadki

Do tego, że mieszkańcy Będzina i sąsiednich miast Zagłębia Dąbrowskiego muszą podróżować w tłoku, już wszyscy się zdążyli przyzwyczaić. Za sprawą włodarzy Będzina wiele linii tramwajowych w Będzinie skrócono. A ponieważ przez Będzin lecą tory z Dąbrowy Górniczej, Czeladzi i Sosnowca, pasażerowie tych miast także muszą cierpieć. Codziennie w godzinach szczytu tramwaje są zapchane. Puszczane są pojedyncze wagony, często co 20 minut. Pasażerów wciąż jest dużo, a przecież muszą wrócić ze szkoły, pracy itp. Nierzadko tramwaje jeżdżą przeładowane. Tak też było dzisiejszego popołudnia. Jadący T21 (obsługa 1x Konstal 105Na #525) w stronę Dąbrowy Górniczej był tak zapchany, że kolejne osoby wsiadające na Al. Kołłątaja w Będzinie miały trudności z wejściem. Przez to jedna para drzwi nie mogła się domknąć. Motorniczy nie przejmując się tym ruszył w dalszą drogę z otwartymi drzwiami! Pasażerowie przeżyli chwile grozy, gdyż na następnym przystanku drzwi również się nie zamknęły, a torowisko jest na tyle wyeksploatowane, że podczas jazdy tramwajem chwieje na boki. Pasażerowie stojący najbliżej felernych drzwi kurczowo trzymali się uchwytów. Chyba musi dojść w końcu do tragedii, aby ktoś przyjrzał się losu komunikacji publicznej i uczynił wreszcie kroki w celu jej poprawy.