Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Coraz więcej kobiet w żegludze śródlądowej

infoship
30.09.2022 20:00
0 Komentarzy

W kędzierzyńsko-kozielskim technikum kształcącym marynarzy śródlądowych już prawie połowa absolwentów to kobiety.

Niektóre z nich podtrzymują rodzinną tradycję, stając się marynarzami w trzecim pokoleniu. Jak zapewnia w rozmowie z PAP dyrektor ZS Żeglugi Śródlądowej w Kędzierzynie-Koźlu, Agnieszka Kossakowska, chętnych od nauki marynarskiego fachu nie odstrasza nawet niski poziom wód na polskich rzekach.

jedna trzecia zostaje w zawodzie

W Zespole Szkół Żeglugi Śródlądowej w Kędzierzynie-Koźlu po raz pierwszy przyjęto uczniów do technikum w 1950 roku. Jest najdłużej i nieprzerwanie kształcącą szkołą tego typu w Polsce.

„Otwieramy jeden oddział. Naukę zaczyna zwykle około 30 uczniów. Do końca dociera zwykle 22-24. Z tej grupy co czwarty decyduje się na kontynuację studiów kierunkowych na Uniwersytecie Morskim czy Politechnice Morskiej. Jedna trzecia po szkole idzie do pracy w wyuczonym zawodzie. Pozostali szukają swojej przyszłości w innych dziedzinach życia. Ale nawet ci, którzy wybierają studia niezwiązane z żeglugą, często na wakacjach dorabiają sobie dzięki kwalifikacjom uzyskanym w naszej szkole” – opowiada Kossakowska.

Dla młodzieży zainteresowanej nauką w technikum na kierunku marynarskim przygotowano szereg zachęt. Szkoła zapewnia darmowe umundurowanie, bezpłatny internat i kształcenie zgodne z Konwencją Morską STCW, dzięki czemu absolwenci technikum uzyskują uprawnienia zarówno do pracy w administracjach wodnych, jak i do pływania na statkach morskich całego świata. Na tych, którzy otrzymają dyplomy technika, czekają oferty pracy głównie z zagranicy.

„Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Nie każdy może zostać marynarzem. Wymagany jest odpowiedni stan zdrowia i specyficzna wiedza. W trakcie szkoły pięć miesięcy przeznaczone jest na praktyki, z czego dwa miesiące na statkach morskich, gdzie warunki pobytu odbiegają od hotelowych. W Europie brakuje załóg do obsadzenia wszystkich statków pływających po szlakach śródlądowych. Praca marynarza jest wymagająca, choć nie tak ciężka, jak w żegludze morskiej. Zwykle wyjeżdża się z domu w rejs na trzy tygodnie, a kolejne trzy można spędzić w domu. Rynek pracy jest stosunkowo duży. Naszych absolwentów można znaleźć nad polskimi rzekami i jeziorami, ale głównym rynkiem pozostaje Europa Zachodnia, gdzie pensje w tej branży dochodzą do 8 tysięcy euro. Firmy ze Szwajcarii, Niemiec, Belgii, Holandii chętnie sięgają po naszych absolwentów. Nie bez znaczenia jest to, że od lat na tamtym rynku pracują już doświadczeni kapitanowie, którzy w swoim CV mają ukończenie szkoły w Kędzierzynie-Koźlu i dzięki nim nasi uczniowie trafiają na staże do zewnętrznych armatorów” – wyjaśnia Kossakowska.

Bez klas „kadłubiarskich”

Nowym trendem widocznym w klasie marynarskiej jest widoczny wzrost liczby uczniów noszących zamiast marynarskich spodni granatowe suknie.

„Kiedyś w klasie zdarzało się, że były i cztery dziewczyny. Od kilku lat dyplom tego kierunku otrzymuje 10-12 kobiet-marynarzy, czyli połowa wszystkich absolwentów. I to dziewczyny najczęściej kontynuują naukę na studiach morskich. Gros uczniów to synowie i córki naszych absolwentów. Zdarza się, że utrzymują tradycję marynarską już w trzecim pokoleniu. Ale jak mówi nasze motto: +żegluga to nie szkoła, to styl życia+” – podkreśla pani dyrektor.

Chociaż z oferty szkoły zniknęły już klasy „kadłubiarskie”, przygotowujące specjalistów ściśle pod potrzeby stoczni, to tradycje szkutników podtrzymują uczniowie klas kształcących techników mechaników i spawaczy.

„Mamy w bliskim sąsiedztwie trzy stocznie, które robią na polski i zagraniczne rynki nowoczesne i poszukiwane jednostki do żeglugi śródlądowej. One także poszukują specjalistów znających się chociażby na pracy z nowymi materiałami używanymi przez stocznie. To bardzo cenne kontakty i korzystne dla wszystkich stron. Mam też nadzieję, że Odra odzyska swoje dawne znaczenie jako szlak wodny, a my będziemy mogli zapewnić do jego obsługi odpowiednie kadry” – spointowała Kossakowska. (PAP)

Komentarze