Parowozjada 2011

Wakacje zakończyły się mocnym akcentem. W ostatni weekend sierpnia w Chabówce, już po raz siódmy, odbyła się Parowozjada.  Do Skansenu Taboru Kolejowego w Chabówce zjechało kilkuset miłośników kolei. Niestety po raz kolejny przy tego typu imprezie pojawia się pytanie, czy jest ona dla rzeczonych miłośników, czy może SOK-u, ochroniarzy i oficjeli, którzy interesują się głównie tym, co będzie na obiad? Dopełnieniem tych niezbyt miłych akcentów tegorocznej imprezy były też nietrafione komentarze prowadzącego Parowozjadę, który delikatnie mówiąc swoje najlepsze lata ma chyba za sobą. Jak napisali organizatorzy w przesłanym do naszej redakcji komunikacie „na uroczystym otwarciu imprezy pojawił się sam Cesarz Austro-Węgier – Franciszek Józef I”. Owszem pojawił się, niestety prowadzący nie był w stanie połapać się, który to ten cesarz….

To jednak nieważne. Ważne, że w Polsce są jeszcze czynne parowozy. Ważne także to, że już po raz siódmy, odbyła się Parowozjada. Dla prawdziwych ich miłośników liczą się tylko te stare lokomotywy. I to właśnie pomaga im pokonać ochronę, SOK i innych im „przyjaznym”, żeby popatrzeć na parowóz i zrobić mu zdjęcie. Jak już wspomnieliśmy tegoroczna Parowozjada zorganizowana została w klimacie cesarskich Austro-Węgier. Nie zabrakło więc podobno nawiązań do przygód dobrego wojaka Szwejka, „CK Dezerterów”i innych podobnych historii. Dla prawdziwego pasjonata parowozów ważna była jednak parada i pokaz składów prowadzonych przez stare lokomotywy.  W tym roku w Chabówce można było zobaczyć sześć parowozów –z Chabówki i Wolsztyna. Wśród nich znalazł się najstarszy parowóz w Polsce, liczący sobie aż 99 lat austriacki Ol12 oraz słynna „Piękna Helena”, zdobywczyni złotego medalu na paryskiej wystawie techniki z 1937 r., a jednocześnie najszybszy polski parowóz, rozwijający prędkość rozkładową 130 km/h. Jako rodzynek w pokazie wystąpił jeden z dwóch czynnych jeszcze, wyprodukowanych w 1971 r. wagonów SN61-168 obsługujących przed 40 laty pociągi ekspresowe z Warszawy do Zakopanego.

Niestety pierwszego dnia imprezy trudno było zwiedzić skansen. Wszystko zostało bowiem ogrodzone, a wstępu za taśmy pilnie i zajadle pilnowali ochroniarze. To wszystko dla wspólnego bezpieczeństwa. Pewnie tak, ale w latach ubiegłych jakoś dało się pogodzić bezpieczeństwo ze zwiedzaniem skansenu….