Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Wielki dym

infoair
21.04.2010 12:31
0 Komentarzy

Tysiące odwołanych lotów, zamknięte lotniska, miliony zdezorientowanych pasażerów, totalny paraliż europejskiego lotnictwa. Nie, to nie scenariusz filmu science-fiction tylko szara rzeczywistość, która towarzyszy nam od środy 14 kwietnia br.

Kto by pomyślał, że całej sytuacji winny jest jeden wulkan, Eyjafjoell. Położony na Islandii, mający 1666 m.n.p.m. wybuchał już kilka razy. Ostatni raz jego erupcja nastąpiła w 1821 roku, po czym zamilkł…aż do 14 kwietnia 2010 . Jego przebudzenie, pomimo niewielkiej siły wybuchu, spowodowało gigantyczne utrudnienia w europejskim ruchu lotniczym. Wszystkiemu winnemu okazała się chmura pyłów wulkanicznych, która dla samolotów oznaczała śmiertelne zagrożenie. Jej wysokość osiąga od 6 do 11 kilometrów, a więc jest na wysokości przelotu samolotów pasażerskich. Nie było czasu na obserwacje –trzeba było natychmiast działać. Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej Eurocontrol zamyka przestrzeń powietrzną poszczególnych krajów, w tym Polski. Eksperci nie pozostawiają złudzeń, chmura pyłu może zagrażać lotnictwu jeszcze przez kilka miesięcy.

Przestrzeń powietrzną zamykają kolejno m.in.: Islandia, Irlandia, Wielka Brytania, Niemcy, Węgry, Litwa, Włochy, Francja, Bułgaria, Czechy, Słowacja, Rumunia, Finlandia, Szwecja, Belgia, Holandia, Białoruś, Chorwacja, Estonia, Grecja, Luksemburg, Szwajcaria i inni. Zamknięcie przestrzeni powietrznej bardzo dotkliwie odczuwają Polacy, gdyż taka decyzja uniemożliwiła wielu najważniejszym osobom z całego świata obecność na uroczystościach pogrzebowych Prezydenckiej Pary w Krakowie.

Zamknięta przestrzeń powietrzna oznacza dla przewoźników uziemienie samolotów. To z kolei oznacza, że nie zarabiają na siebie. Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Lotniczych IATA szacuje, że w związku z zaistniałą sytuacją, branża lotnicza tracie 200 mln dolarów dziennie. W związku z tym przedstawiciele stowarzyszenia skrytykowały europejskie władze za przesadzoną ich zdaniem reakcję na zagrożenie pyłem wulkanicznym. Skutki takiej decyzji mogą być większe niż po zamachach na World Trade Center w USA w 2001 roku.

Okazuje się, że w wyniku zamknięcia przestrzeni powietrznej starty odnotowują nie tylko linie lotnicze. Olbrzymie straty finansowe odnotowały również porty lotnicze, biura podróży, firmy powiązane z lotnictwem (w tym czasie zużycie paliwa lotniczego spadło w Europie o dwie trzecie), eksporterzy łatwo psujących się towarów, producenci aut czy dystrybutorzy dóbr luksusowych. Eksperci szacują, że lotniczy kryzys, związany z zamknięciem przestrzeni powietrznej, może kosztować europejską gospodarkę 1-2 procent Produktu Krajowego Brutto. Sprawa jest bardzo poważna, dlatego zajmuje się nią specjalnie powołana komisja w strukturach Komisji Europejskiej.

Paraliż ruchu lotniczego sprawił, że do łask wracają inne środki transportu. Ogromnym zainteresowaniem cieszą się pociągi, autobusy i promy.

Co będzie dalej? Tego nikt z całą pewnością stwierdzić nie może. W zależności od układów atmosferycznych chmura pyłu wulkanicznego się rozrzedzi i w końcu opadnie. Tylko kiedy to nastąpi?

Komentarze