Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Eksperci o katastrofie lotu 5342 pod Waszyngtonem: Kontrola ruchu powinna zareagować

infoair
30.01.2025 10:54
0 Komentarzy

29 stycznia wieczorem (czasu lokalnego w USA) doszło do katastrofy lotniczej w pobliżu międzynarodowego lotniska im. Ronalda Reagana.

W powietrzy zderzyły się samolot Bombardier CRJ700 i wojskowy śmigłowiec Black Hawk. Na pokładzie maszyny American Airlines znajdowali się m.in. mistrzowie świata w łyżwiarstwie figurowym z 1994 roku, Jewgienija Szyszkowa i Wadim Naumow, poinformowała agencja RIA Novosti. Oboje reprezentowali Związek Radziecki oraz Rosję w rywalizacji par sportowych. Z kolei amerykański łyżwiarz figurowy John Maravilla poinformował agencję, że na pokładzie znajdowało się co najmniej 14 sportowców, nie licząc trenerów i krewnych.

Rozkład lotu:

  1. Jakie były okoliczności zderzenia samolotu Bombardier CRJ700 z wojskowym śmigłowcem Black Hawk w pobliżu lotniska im. Ronalda Reagana?
  2. Jakie działania podjęły służby ratunkowe po katastrofie w rzece Potomak?
  3. Jakie kwestie związane z kontrolą ruchu lotniczego i procedurami lądowania mogły przyczynić się do wypadku?
Eksperci o katastrofie lotu 5342 pod Waszyngtonem: Kontrola ruchu powinna zareagować
Eksperci o katastrofie lotu 5342 pod Waszyngtonem: Kontrola ruchu powinna zareagować

Pierwsze doniesienia

Według doniesień medialnych, z rzeki Potomak w pobliżu Waszyngtonu wyłowiono ciała 19 ofiar, jednak ratownicy nie odnaleźli jeszcze nikogo ocalałego. Na pokładzie samolotu znajdowały się 64 osoby. Statek rozpadł się na dwie części, a jego szczątki zostały rozrzucone po wodzie. W rzece znajduje się także helikopter, który prawdopodobnie odbywał lot szkoleniowy. Na jego pokładzie znajdowało się trzech żołnierzy, ale nie było wśród nich żadnego starszego stopniem personelu dowódczego.

Do tragedii odniósł się prezydent Donald Trump, który uznał, że można było jej zapobiec.

-"Samolot był na idealnej i rutynowej linii podejścia do lotniska. Śmigłowiec leciał prosto na samolot przez dłuższy czas. NOC JEST POGODNA. Światła samolotu się świeciły, dlaczego śmigłowiec nie wzniósł się ani nie opadł, ani nie skręcił? Dlaczego wieża kontroli lotów nie powiedziała śmigłowcowi, co ma robić, zamiast pytać, czy widzieli samolot? To zła sytuacja, której można było zapobiec. NIEDOBRZE!!!" - napisał na swoim portalu społecznościowym Truth Social. (PAP)

Źródło FBI poinformowało stację NBC, że w katastrofie samolotu nie brały udziału organizacje przestępcze i terrorystyczne.

Premier Donald Tusk złożył w czwartek "najgłębsze kondolencje w z powodu śmierci tak wielu osób w katastrofie samolotu w Waszyngtonie". Dziś wszyscy jesteśmy z narodem amerykańskim w tym tragicznym momencie - podkreślił szef polskiego rządu.

Na razie nie mamy informacji o Polakach, którzy mogliby zostać poszkodowani w katastrofie lotniczej w Waszyngtonie w USA; trwa akcja ratunkowa i monitorujemy sytuację - przekazał PAP rzecznik resortu spraw zagranicznych Paweł Wroński.

Eksperci o katastrofie lotu 5342 pod Waszyngtonem: Kontrola ruchu powinna zareagować
Eksperci o katastrofie lotu 5342 pod Waszyngtonem: Kontrola ruchu powinna zareagować

Zdaniem ekspertów

Kontrola ruchu lotniczego powinna zareagować, że 2 statki powietrzne lecą na kolizję, a załoga śmigłowca powinna widzieć podchodzący do lądowania samolot pasażerski - powiedział PAP mjr rez., ekspert, b. pilot wojskowy Michał Fiszer z Collegium Civitas odnosząc się do katastrofy samolotu w Waszyngtonie.

W rozmowie z PAP Michał Fiszer zaznaczył, że rejon lotniska to "bardzo gęsta przestrzeń powietrzna, tam się porusza bardzo dużo statków powietrznych w różnych kierunkach".

Zastrzegł jednak, że tak naprawdę nie wiemy, co się wydarzyło. "Była to jednak noc, trudno było cokolwiek dotrzeć. Światła w nocy mają to do siebie, że je widać, ale nie wiadomo dokładnie, w jakiej one są odległości - czy są bliżej, czy dalej" – wyjaśnił.

Jego zdaniem wojskowy śmigłowiec leciał prawdopodobnie z Langley, gdzie jest siedziba CIA.

Przypomniał, że lot ten był określany jako "training". "Można to tłumaczyć jako lot szkolny, kiedy ktoś się uczy latać z instruktorem albo utrwala nawyki, lecąc samodzielnie. Może również oznaczać lot treningowy, czyli lot pilota już wyszkolonego po to, aby potrenować swoje umiejętności. Pod tym względem język angielski nie jest jednoznaczny" - powiedział. "Nie wiadomo, czy to był młody pilot, czy miał instruktora na pokładzie - bo samodzielnie piloci też latają, czy to był rutynowy lot" – dodał.

Fiszer wskazał, że "kontrola ruchu lotniczego powinna zareagować na to, że dwa statki powietrzne lecą na kolizję ze sobą". "Po drugie załoga śmigłowca, która leciała prawie że na wprost samolotu podchodzącego do lądowania, leciała od strony Waszyngtonu, od północy, natomiast samolot pasażerski leciał z południowego wschodu na północny zachód, lądując na krótszym, ukośnym pasie lotniska" - powiedział.

Zaznaczył, że załoga śmigłowca powinna go widzieć.

-"Zresztą była ostrzegana przez służby kontroli ruchu lotniczego, czy widzi podchodzący samolot. Nie wiadomo, co wojskowi piloci odpowiedzieli. Ale w tej sytuacji powinni albo zrobić +kółeczko+ i poczekać, albo poprosić o możliwość zwiększenia wysokości i przelecieć nad ścieżką podejścia samolotu" - wyjaśnił.

Ekspert zwrócił uwagę także na inne niż m.in. w Polsce procedury.

-"Śmigłowce przelatują tam w poprzek ścieżki podejścia na wysokości, na której jest podejście. Takie rzeczy u nas w zasadzie się nie zdarzają. U nas ta strefa jest wyłączona z ruchu i tylko w wyjątkowych sytuacjach można ją przekroczyć" – wyjaśnił.

-"Nie wiadomo także, jak działały transpondery. A także o ile cywilny samolot na pewno miał urządzenia ostrzegawcze, tak starszy wojskowy śmigłowiec już niekoniecznie" – powiedział. Podkreślił jednak, że to specjalna komisja zajmie się wyjaśnieniem przyczyn katastrofy.

Eksperci o katastrofie lotu 5342 pod Waszyngtonem: Kontrola ruchu powinna zareagować
Eksperci o katastrofie lotu 5342 pod Waszyngtonem: Kontrola ruchu powinna zareagować

Co Black Hawk robił w pobliżu lotniska?

Podstawowa jest odpowiedź na pytanie, co wojskowy śmigłowiec robił w pobliżu lotniska i dlaczego pilot Black Hawka nie reagował na informację, że jest na kursie kolizyjnym - powiedział z kolei inżynier lotniczy, wydawca miesięcznika "Skrzydlata Polska" Tomasz Hypki. W takim rejonie tych obiektów nie powinno być - zaznaczył.

Hypki podkreślił, że w przestrzeni waszyngtońskiego lotniska ruch jest gęsty.

-"Zdarzyło mi się kilka razy startować i lądować ze wschodniego wybrzeża, z rejonu Waszyngtonu czy Nowego Jorku. Samoloty latają tam jakby sznurkiem: jeden za drugim w bardzo niewielkich odległościach. Lecą oczywiście po określonej ścieżce" - podkreślił.

Dodał, że co prawda każdy samolot ma inne właściwości, ale generalnie ścieżka podejścia do lądowania jest znana i zupełnie standardowa. Z tego, co napisał prezydent USA Donald Trump, samolot leciał tak, jak powinien, czyli po ścieżce podejścia do lądowania, a śmigłowiec trasą na pewno nietypową. "W takim rejonie takich obiektów nie powinno być" - zaznaczył Hypki.

Ekspert podkreślił, że podstawowe jest wyjaśnienie, co wojskowy śmigłowiec Black Hawk robił w pobliżu lotniska, jakie zadanie tam wykonywał, a także dlaczego pilot śmigłowca nie reagował na informację, że jest na kursie kolizyjnym.

Hypki zauważył, że jeśli w nocy nie ma zachmurzenia, to obiekty latające są nawet lepiej widoczne niż w dzień.

Jak poinformowały amerykańskie lokalne służby ratunkowe, do wypadku doszło w środę o godz. 20.47 (w czwartek o godz. 2.47 w Polsce). Lecący z Wichita w Kansas samolot pasażerski Bombardier CRJ 700 linii American Airlines, obsługiwany przez linie PSA, zderzył się ze śmigłowcem UH-60 Black Hawk tuż przed pasem startowym lotniska im. Ronalda Reagana w Arlington pod Waszyngtonem. Obie maszyny wpadły do rzeki Potomak; samolot rozpadł się na części, zaś kadłub śmigłowca unosił się na wodzie do góry nogami.

Komentarze